A my oczywiście nie będziemy się w tym czasie obijać! Maciek ciężko pracuje nad naszą formą, dlatego z szacunku dla jego zaangażowania nie możemy doprowadzić do obniżenia rzeczonej. No to króciutka relacja z tego, co robiliśmy w mijającym tygodniu.
Poniedziałek
Ten dzień poświęciliśmy na budowanie wytrzymałości biegowej długodystansowca. Po rozgrzewce i rozciąganiu poszliśmy na Glinianki. Zadanie brzmiało bardziej skomplikowanie niż potem wyglądało jego wykonanie 🙂 Do wykonania był 30-sto minutowy bieg ciągły z narastającym tempem. Całość podzieliliśmy sobie na odcinki czasowe:
- 12 minut –> (przyspieszenie),
- 8 minut –> (przyspieszenie),
- 6 minut –> (przyspieszenie do maksa),
- 1.5 minut maksymalnego wysiłku (finisz),
- 2.5 minuty rozluźniającego truchtu.
Momenty zmiany sygnalizowałem gwizdkiem, a okrzykami zagrzewałem do walki mijanych biegaczy, co naraziło mnie na wywiezienie z lasu przez lekarzy z Drewnicy zaalarmowanych przez troskliwych spacerowiczów. Na szczęście skończyło się tylko na komentarzach ze ich strony (tych spacerowiczów 😉 ).
Środa
To był dzień siły biegowej połączonej z techniką. Rozgrzewka, rozciąganie, a potem skipy. Każdy miał do wykonania następujące zadanie:
- skip A na odcinku 25 metrów, przyspieszenie na odcinku 10 metrów, powrót truchtem lub dynamicznym marszem,
- skip C na odcinku 25 metrów, przyspieszenie na odcinku 10 metrów, powrót truchtem lub dynamicznym marszem,
- wieloskok na odcinku 35 metrów, powrót truchtem lub dynamicznym marszem,
- przebieżka na odcinku 35 metrów, powrót marszem, minuta odpoczynku.
I tak 4 razy! Gdybyśmy na tym skończyli, trening byłby w miarę lekki. Ale szkoda tego momentu, w którym nasze ciało jest przygotowane do pięknego technicznie biegu 🙂 Przeszliśmy zatem do drugiej fazy, która polegała na bieganiu dookoła boiska. Wyglądało to tak:
- prosta za bramką – trucht,
- do połowy boiska – mocna przebieżka, potem marsz do końca prostej,
- prosta za drugą bramką – trucht,
- do połowy boiska – mocna przebieżka, potem marsz do końca drugiej prostej.
Powiedziane było tak – „Każdy ma zrobić w ten sposób dwa okrążenia, czyli w sumie cztery przebieżki. Kto czuje się silniejszy – robi trzy okrążenia, czyli sześć przebieżek.”. Ilu uczestników zrobiło trzy okrążenia? …… Wszyscy! 🙂
Potem okrążenie roztruchtania i po treningu.
Piątek
Tego dnia skupiliśmy się już tylko na sile, przy czym pracowaliśmy nie tylko nad naszymi dolnymi kończynami. Po standardowej rozgrzewce i rozciąganiu poszliśmy na siłownię plenerową. Korzystaliśmy z zainstalowanych tam urządzeń + trzy dodatkowe stacje: skipy (A+C), płotki (skok dwunożny) oraz murek przy schodach. Ponieważ każdy z Rozbieganego Sulejówka ma przysłowiowego 'fioła’ na punkcie biegania, nie mogło zabraknąć również tego elementu podczas części głównej. Dlatego trening właściwy wyglądał następująco:
- pierwsza „stacja” – dwie serie ćwiczeń po 1 minucie każda (30 sekund przerwy pomiędzy seriami),
(zmiana stacji – 45 sekund przerwy),
- druga „stacja” – dwie serie ćwiczeń po 1 minucie każda (30 sekund przerwy pomiędzy seriami),
- jedno okrążenie w okół stadionu rozpoczęte szybką przebieżką do połowy pierwszej prostej
Takie bloki wykonywane były 3 razy! (mam nadzieję, że nikt dzisiaj nie cierpi za bardzo z powodu konsekwencji tego treningu). Muszę powiedzieć, że mamy bardzo twardą ekipę w Rozbieganym Sulejówku – było powiedziane „kto może i czuje się na siłach rozpoczyna okrążenie truchtu od mocnej przebieżki, pozostali po prostu biegną dookoła”. Efekt był do przewidzenia – każdy rozpoczynał przebieżką! 🙂
Rozbiegany – jesteście wspaniali.
Miłego weekendu!
Piotrek]]>
Piotrek jestes wspanialy ♡
No i teraz czerwony na buzi jestem… 🙂 :*
Ja też urlopowalam sie w tym czasie i uczestniczylam tylko o w piątkowym treningu w tym tygodniu ale zaangażowanie Piotra (i wszystkich uczestników) jest wspaniałe! W czasie urlopu tesknilam z Wami! To chyba nieuleczalne 😉
podziwiam za konsekwencję – mój urlop też powoli się kończy,niedługo wszystko wróci na stare tory 🙂